Droga 875 Czy ona na prawdę jest nawiedzona??

Wracam po krótkiej przerwie spowodowanej różnymi prywatnymi sprawami.
Dziś opiszę wam dość ciekawe zjawisko jakie występuje w okolicach drogi 875 między Kolbuszową a Mielcem. Skupię się przede wszystkim na 10 km odcinku z miejscowości Przyłęk już do samego Mielca prowadzi on bowiem przez  Lasy Cyranowskie oraz tak zwane Góry Biesiadczańskie. Jest to teren działań wojennych, frontu, obozów pracy i poligonów, obfituje w różne historie i legendy, o często smutnych czy tragicznych historiach. A teraz miejsce, które najczęściej słynie z… tragicznych wypadków drogowych.
Zainteresowanie ową Drogą zaczęło się gdy pracowałem w pewnej firmie w Mielcu, gdzie początkowo musiałem dojeżdżać dzień w dzień. Słyszałem parę historii na jej temat jednak nigdy nie można być pewnym tego co się słyszy.
Jedna z historii mówi że Dwanaście lat temu w Biesiadce, na drodze wojewódzkiej nr 875 tuz przed Mielcem, w katastrofie samochodowej zginęło trzech mężczyzn. Dziś stoją tam trzy metalowe krzyże, które przypominają o tej tragedii. Wielu kierowców jest przekonanych, że to miejsce nawiedza widmo dziecka. Są tacy, którzy zaklinają się, że zjawę małej, zakrwawionej dziewczynki widzieli na własne oczy. Widmo ukazuje się świadkom w różnej postaci – zakrwawione i proszące o pomoc, a innym razem z różańcem w ręku. Dziewczynka prosi o pomoc, ale kiedy kierowcy się zatrzymują, duch nagle znika. Nie wierzyłem w tą historię dopóki nie wracałem raz po drugiej zmianie na weekend droga była niemal pusta więc można było jechać na długich światłach, mniej więcej na wysokości tych trzech krzyży coś przebiegło przez drogę, z wyglądu przypominało raczej jakiś zarys, kontur a nawet cień niż jakie kolwiek zwierzę. Nie myślałem za długo tyko kontynuowałem swoją podróż do domu. Dopiero po dotarciu na miejsce myślałem co to mogło być jednak ciężko było znaleźć logiczne wytłumaczenie.
Druga historia dotyczy ciemnej postaci żołnierza, który ukazuje się obok tamtejszej kapliczki. Historia głosi że jest to żołnierz armii radzieckiej z drugiej wojny światowej, chciał on zniszczyć kapliczkę strzałem ze swojej broni. Na jego nieszczęście został trafiony rykoszetem i padł martwy. Jedni są przekonani że to wszystko to wszystko to efekt zmęczenia kierowców, z drugiej strony niektórzy są przekonani, że zjawy to nie efekt zmęczenia kierowców TIR-ów, tylko rzeczywistej interwencji z zaświatów.
Istnieje wiele teorii jedna z nich mówi że dziewczynka i żołnierz są ofiarami II wojny światowej, a ich zwłoki leżą w pobliskim lesie. W końcu sprawą zainteresowała się – badająca zjawiska paranormalne – Fundacja Nautilius. Co prawda, profesjonalna ekipa na czele z jasnowidzem we wskazanym miejscu nie spotkała duchów, ale za to wykryła silne pole magnetyczne.
Moim zdaniem duch dziewczynki i żołnierza armii radzieckiej jest naszym własnym wytworem, są to historie przekazywane przez kilka lat aż same w sobie nabrały energii, doliczając do tego silne pole magnetyczne, mogło dać efekt przejściowej energii. Która pojawia się okresowo i odtwarza to sami stworzyliśmy lub wydarzyło się lata wstecz. Czy dowiemy się kiedyś prawdy?
Czas pokaże, jest zbyt mało dowodów na ten czas by móc jednoznacznie wykluczyć lub potwierdzić co się znajduje na 10 km odcinku z Przyłęku do Mielca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dębrzyna cz1.

Relacje Pauli cz 2.